Słoneczne niedzielne popołudnie sprzyjało spacerom na łonie natury. I właśnie powstał w mojej głowie pomysł, żeby spróbować wypleść koszyk z wikliny. Niestety nie miałam pod ręką wikliny, natomiast znalazłam materiał zastępczy w postaci gałązek wierzby. Na początku wydawało mi się to dziecinnie proste, tak jak w przypadku wyplatania koszyków z papieru. Ale kiedy zaczęłam wyplatać, to w momencie kończenia koszyka miałam pocięte ręce i pęcherze na palcach! Ale warto było spróbować!!!A oto jak powstawał koszyczek:)
Ulcik, Śliczny ten koszyczek. Warto było, nawet za cenę pokaleczonych rąk; ]
OdpowiedzUsuń